Thrillery są oczywiście jednym z moich ulubionych gatunków literackich i chociaż lubię wracać do tego, co już przeczytałam, to wciąż szukam czegoś nowego. Na Alice Feeney trafiłam przez przypadek, kiedy zainteresował mnie opis jednej z jej książek pt. "Daisy Darker", która w miarę mi się podobała. Całkiem niedawno miała miejsce premiera innej jej książki pt. "Papier, kamień, nożyce", która podobała mi się mniej. Jednak kiedy zobaczyłam w zapowiedziach kolejną pt. "Piękna brzydota", to postanowiłam się skusić, gdyż fabuła zapowiadała się ciekawie.
Pisarz Grady Green jest załamany po stracie żony Abby, która rok wcześniej zaginęła w tajemniczych okolicznościach. Jego życie się sypie, a on sam utracił wenę i nie potrafi dokończyć książki. Kiedy jego agentka proponuje mu wyjazd na odosobnioną szkocką wyspę, aby doszedł do siebie i zaczął znowu pisać, ten chętnie się zgadza. Kiedy jednak dociera na miejsce ku jego zdziwieniu widzi kobietę, która wygląda dokładnie jak jego żona. Czy wyobraźnia płata mu figle? Czy traci zmysły? Czy jednak na tej pięknej wysepce dzieje się coś dziwnego? Coś, przez co może znaleźć się w śmiertelnym niebezpieczeństwie?
I znów muszę napisać, że mam mieszane uczucia co do tej książki, co niestety ostatnio często mi się zdarza. Z jednej strony mi się podobała, jednak z drugiej strasznie mnie zirytowała. Ogólnie fabuła jest bardzo ciekawa. Żona znanego pisarza, która jest dziennikarką śledczą, pewnego wieczoru zatrzymuje się na drodze, ponieważ widzi tam kogoś leżącego. Cały czas słyszy to wszystko jej mąż, z którym rozmawia przez telefon. I nagle zapada głucha cisza, a kobieta i osoba, która rzekomo leżała na drodze, rozpływają się w powietrzu. Rok później agentka Grady'ego - Kitty, proponuje mu, aby zamieszkał w domku na szkockiej wyspie, który ona odziedziczyła po jednym ze swoich klientów, także znanym pisarzu. Grady widzi w tym szanse dla siebie i udaje się na rzeczoną wyspę. Jest to piękne miejsce, pełne dzikiej przyrody, ale odosobnione - nie ma tu zasięgu, a prom bardzo rzadko kursuje. Jest tutaj także bardzo mała społeczność, która ściśle trzyma się uzgodnionych przez siebie zasad. I oczywiście zaczynają dziać się dziwne rzeczy - Grady'emu wydaje się, że widzi swoją zaginioną żonę oraz że ktoś go obserwuje, a nawet włamuje się do jego domku. Ponadto dostaje wycinki z gazet, z artykułami, które pisała Abby. Ogólnie atmosfera na wyspie jest dziwna, a Grady ma wrażenie, że mieszkańcy coś ukrywają. Autorka w świetny sposób podbudowuje atmosferę grozy i napięcia - Grady jest sam w domu w lesie, słyszy jakieś odgłosy, widzi nierealne rzeczy, a inni ludzie zachowują się niby przyjaźnie, ale jakby nienaturalnie. Poza tym nasz bohater znajduje w domu kości, które jest prawie pewien, że są ludzkie oraz manuskrypt powieści poprzedniego właściciela domu, o którym dowiaduje się, że popełnił samobójstwo. To wszystko razem powoduje gęsią skórkę i niesamowicie wciąga. Do tego dochodzą jeszcze niesamowite legendy, których na wyspie nie brakuje. Plusem też jest narracja, która prowadzona jest z jednej strony przez Grady'ego, a z drugiej przez Abby z dni poprzedzających zaginięcie. Tutaj jest to świetny zabieg, ponieważ te wersje się ze sobą nie zgadzają i to naprawdę pogłębia tajemnicę. Brzmi to naprawdę zachęcająco, prawda? Ale tak jest do czasu.
O ile na początku wszystko poprowadzone jest naprawdę dobrze, a atmosfera gęstnieje, to z czasem, kiedy dochodzimy do wyjaśnienia zagadki, wszystko zostaje spłycone. Po pierwsze zaczynamy mieć jako takie pojęcie co się dzieje, a po drugie jest to po prostu rozczarowujące. Miałam nadzieję na naprawdę grubą tajemnicę - coś strasznego, poważnego i poruszającego, ale nic z tych rzeczy. Poza jednym małym zaskoczeniem nie było tu nic szokującego, a wręcz byłam zniesmaczona. Pomijam już moralny wydźwięk tej książki, a raczej jego brak. Motywacje miały być tu niby szlachetne i broniące pewnych praw, a dla mnie były po prostu hipokryzją. Ja oczywiście jestem jak najbardziej za obroną praw osób uciskanych, ale nie w ten sposób. Tutaj z dobrego thrillera wyszła trochę taka propagandowa papka. Do tego główny bohater zachowywał się naprawdę głupio - wiele rzeczy mógł załatwić inaczej, gdyby zachciało mu się myśleć, ale cóż widać myślenie boli nawet pisarza.
Podsumowując - książka nie jest zła. Ma mroczną, gęstą atmosferę, tajemnicę w tle, jest wciągająca, nie dłuży się i nie przynudza. Jednak jej zakończenie mnie nie usatysfakcjonowało. Na początku byłam naprawdę dobrej myśli - cała fabuła dobrze się zapowiadała i tak było do mniej więcej trzech czwartych książki. Ale pod koniec trochę mnie to wszystko zniesmaczyło - nie tego się spodziewałam. Właśnie idealnie do tego wszystkiego pasuje tytuł tej książki - to była piękna na początku, a jednak pod koniec brzydota. Jednak myślę, że warto przeczytać - na pewno znajdą się osoby, którym takie zakończenie się spodoba, przecież każdy ma inny gust, a jak już wspomniałam książka jest ciekawa. Poza tym wciąga, więc będzie dobrym towarzyszem na nadchodzące jesienne wieczory.
Bibliografia:
- A.Feeney, Piękna Brzydota, Czwarta Strona Grupa Wydawnictwa Poznańskiego Sp. z o.o. 2025, można kupić np. tu: https://www.empik.com/piekna-brzydota-feeney-alice,p1623996460,ksiazka-p , tu: https://bonito.pl/produkt/piekna-brzydota?srsltid=AfmBOoo6lFDNH0J2w2Jhh5c5hxMqOGzz1pmIpcihZ3ljOaSJ1wzjHnYq lub tu: https://www.swiatksiazki.pl/piekna-brzydota-7498608-ksiazka.html?utm_campaign=Performance_Max&utm_source=google&utm_medium=cpc&utm_source_platform=Google+Ads&utm_id=15380646372&utm_content=&utm_adgroup=&gad_source=1&gad_campaignid=15386350460&gbraid=0AAAAADxLXNCvA4oknN3sA1hDTrp0GiwJ0&gclid=CjwKCAjw2vTFBhAuEiwAFaScwjmCx7yUbfZQoqPzwM-MaykOuvBvEv5TOREBZg1aVAAAQP4W2RXB6RoCC6kQAvD_BwE